Dziś o 17.00 mieszkańcy Londynu i okolic pożegnali się z dziełami zgromadzonymi pod dachem Chelsea Old Town Hall. Mogłem zaistnieć w innych rejonach globusa mimo pecha prześladującego mnie od początku, a to z brakiem odpowiednich ramek na czas, a to z bezpiecznym dowozem przesyłki i z jej rzekomym zaginięciem… Bez takich drobnych epizodów zanudziłbym się do mdłości z torsjami. Następnym razem może już osobiście przywiozę z 50 dzieł, a nie tylko 8 papiórków kurierem. Życie toczy się dalej, Londyn się nie zawalił. Nowe wyzwania czekają. …zastanawia mnie tylko jak wyglądają „odpowiednie ramki na czas”?
Podziękowania wielkie dla:
– Dr Chris Barlow i Rebecca Marcus-Monks za ułatwienie artystom dotarcia do odbiorców sztuki w Londynie; Kyle – za powieszenie obrazków i rozwiązanie problemu wytłuczonego szkła.
– Marty Brassart-Siemieńczyk i Adama Brassart z „Poezji-Londyn” (’The Polish Observer’) za współorganizowanie wydarzenia w necie, w realu oraz za wywiad do prasy zagranicznej. Jesteście wielcy! Dzięki!
Thanks a lot:
– to Dr Chris Barlow and Rebecca Marcus-Monks for enabling the artists to reach the audiences in London, to Kyle for hanging my pictures and solving the problem of broken glass. Really deep thanks!
– to Marta Brassart-Siemienczyk and Adam Brassart from „Poezja Londyn” („The Polish Observer”) for co-organizing the event both on the net and in real life and for the giving the interview to the foreign press. You are great! Thanks!