cz.3 malowanie czyli alchemia
Tu zaczynam od srebrnych płaskich powierzchni. Następnie po usunięciu maski (nie z twarzy, tej nie zdejmuję – chodzi o szablon) rozpoczyna się właściwe szaleństwo. I jak kto lubi: można jechać jednym walorem po kolei każdy element taśmowo albo skupiać się na konkretnym detalu z osobna i jechać go od początku do końca. Trzeba tylko rozrobić odpowiednią ilość farbek, żeby używać dokładnie tych samych kolorów w każdym z elementów – jakaś spójność powinna być. W tym przypadku jako bazy-podmalówki użyłem srebrno-ołowianego, na nim działam ciepłym grafitowo-brązowawym średnim cieniem, światło jest jasno-aluminiowo-srebrne, a do głębokiego cienia zastosuję granatowo-czarny grafit.