Daaawno koni nie malowałem, oj dawno. A i nawet tych kilku portretów końskich popełnionych onegdaj też bym nie liczył – nie da się ich porównać z tym gabarytem na płótnie (na motywach zdjęć). Parę rzeczy jeszcze bym zmienił, ale sprawa ciągnęła się już i tak zbyt długo, zniecierpliwiony klient przyjechał do kraju na święta i wyrwał dzieło jeszcze mokre od wernkisu, spod pod pędzla, ze sztalugi… Podpis machnę już mu w domu nad kominkiem. 🙂