Lato ruszyło mi pod znakiem jednośladów. Herleye się na mnie uwzięły. Sezon dawno już otwarty, a tu blacha za blachą, czaszka za płomieniem, demon za dymem piekielnym. Zupełnie jakby zimy pod naszą szerokością geograficzną nie było. Co te kółka robiły w mrozy i śniegi? tego nikt nie odgadnie. Tylko hormetka dała mi chwilę relaksu przy kojocie (tym od strusia pędzifutra). Sporo dzieje się też w innych komercyjnych zamówieniach w strefie płótna i akrylu: portrety ludzi i zwierząt, formaty mniejsze i większe. Muszę wreszcie dobrnąć z tym do finału, bo ciśnienie pod czaszką wzrasta i z duszy czekają pomysły. Dosłownie i w przenośni. Po pierwsze: jesienią nowa płyta Redakcji (czyli zlecenie od Darka Duszy) – że nagrywają i wydają to nie jest tajemnicą, tajemnicą jest, póki co, tytuł albumu. Po drugie trochę wielobarwnych bebechów muszę z siebie wywalić na muzyczny temat „Wiele Hałasu…” – wernisaże (tu nowość:) połączone ze sprzedażą „tego” też chyba na jesień. Pierwsze szkice i bazgroły już są, ale ciągła zewnętrzna molesta i zawracanie kontrafałdy przyziemnościami nie sprzyjają skupieniu, że nie wspomnę o tym, że sprzyjają absencji blogowej. Efekty rozmaitych poczynań na bieżąco można oglądać w pikasiaku w albumach: harleje, portrety itd. itp. i zapraszam. Linki – ikonki kolorowe w łydżecie po prawej u góry lub na głównej/home w pokazach slejdów. Oglądać. si-ya fkurtce!